niedziela, 28 czerwca 2015

SPORTOWE KOTURNY


Dałyśmy Wam ostatnio odpocząć trochę od naszych modowych propozycji. Dominika musiała skupić się na obronie. Miała mnóstwo nauki stąd jej chwilowa nieobecność na blogu. Wszystko zaliczone i oficjalnie ma już wakacje, także wracamy z naszymi stylizacjami.

W dzisiejszym looku główną role odgrywa butelkowo-zielona sukienka (nasz ostatnia zdobycz). Zestawiłyśmy ją ze znaną Wam już skóropodobną kamizelką. Jeśli chodzi o buty to tym razem postawiłyśmy na sportowe obuwie na koturnie (mega wygodne). Małą czarną torebkę na pasku przewiązałyśmy w pasie co dodaje „luzu” całej stylizacji.  
Co myślicie o butach sportowych na koturnie? Czytają fora modowe na ten temat łatwo zauważyć, że zdania są bardzo podzielone. Pojawia się wiele komentarzy w stylu: bazar, tandeta, obuwie dla plastików, kicz, okropieństwo itp. To obuwie ma jednak wiele zwolenniczek. Dziewczyny chwalą je za wygodę. Piszą, że można w nich nawet biegać, nie czuje się wysokości i na nodze wyglądają super.

Pierwsza na pomysł ukrycia koturny w sportowym obuwiu wpadła Isabel Marant. Jak autorka pierwszych Sneakersy wpadła na tak niekonwencjonalny pomysł? Otóż wszystko zaczęło się od kompleksu. Projektantka jako nastolatka z powodu niskiego wzrostu, wkładała do środka sportowego obuwia wycięty korek   W późniejszych latach powyższy pomysł zainspirował ją do stworzenia tych unikalnych butów. Pomysł Marant ma wielu naśladowców zarówno wśród projektantów jak i komercyjnych sieciówek. 

Pozdrawiamy
D i P










czwartek, 25 czerwca 2015

KOSMETYCZNY DEBIUT


Dziś trochę inaczej niż zwykle. Po raz pierwszy na naszym blogu post na temat kosmetyków. Jesteśmy raczej laikami w tym temacie. Nie będziemy się wymądrzać i bombardować Was nowinkami kosmetycznymi. Pozostawmy to ekspertom. Wpadłyśmy na pomysł by pokazać zawartość naszych kosmetyczek. Zaczniemy od Pauliny. 



Liczba produktów, które używam jest dość okrojona. Najważniejsze i niezastąpione tworzą dwunastoelementową mini kolekcję. Dziś opowiem trochę o kilku z nich. Na początek makijaż. Codzienny wykonuję w pięć minut. Wiem, wiem, słabo. Potrzebne mi do tego są: podkład, puder w kamieniu, kredka do brwi, tusz i (od niedawna) bronzer do policzków. 



Mój podkład to MAXFACTOR ANGELESS ELIXIA GOLDEN 75. Jest to moje pierwsze opakowanie. Zalety: doskonale kryje, łatwo się rozprowadza, jest lekki, nie obciąża, wygląda naturalnie, pięknie pachnie. Wady: mało wydajny, bardzoooooo szybko się kończy. (Właśnie przeczytałam, że przeznaczony jest dla osób po trzydziestym roku życia. Nie wiedziałam o tym do tej pory). Jestem z niego zadowolona na 85 %. 



W stu procentach mogę Wam natomiast polecić mój osobisty hit: Puder prasowany Nearly Naked marki Revlon. Uwielbiam, uwielbiam!! Za co? Za idealne komponowanie się z kolorem mojej skóry, za matowe wykończenie mojego makijażu, za super wydajność i długie utrzymywanie się na twarz. 


Paletka Revlon Hightlighting to mój najnowszy nabytek. Już teraz mogę powiedzieć, że nie będzie to moje ostatnie opakowanie. Idealnie i subtelnie odkreśla kości policzkowe. Bardzo wydajna, długo się utrzymuje. Opakowanie zawiera pięć odcieni, które można łączyć lub stosować osobno. 


Ołówek do brwi marki Rimmel lubię za łatwą aplikację i długie utrzymywanie się. W zestawie dołączona jest szczoteczka, która doskonale rozprowadza kredkę po linii brwi. 


Tusz, który obecnie używam jest marki Bebeauty. Skuszona niską ceną zakupiłam go w Biedronce. Niestety w tym przypadku niska cena nie idzie w parze z jakością. Tragedii nie ma, ale nie polecam. Mam wieczny problem z tuszem do rzęs. Jeszcze nie znalazłam idealnego. Mam krótkie i rzadkie rzęsy. Czy drogi, czy tani tusz - zawsze jest coś nie tak. Dziewczyny, może mi coś polecicie? 

Na tym kończy się mój mini zestaw do makijażu. Sporadycznie sięgam po pomadki i błyszczyki. Wole bezbarwną pomadkę ochronną. 

Kolejnym mega odkryciem jest Bielenda CC Color Control. Skóra moich nóg pozostawia wiele do życzenia. Jest bardzo sucha, ma liczne przebarwienia i niedoskonałości. Sezon na szorty był zawsze dla mnie stresujący. Po zimie do pierwszego (porządnego) opalania skóra moich nóg wygląda okropnie. Rok temu znalazłam rozwiązanie moich problemów. Krem (balsam) korygujący marki Bielenda doskonale wyrównuje koloryt, tuszuje wszystko co należy, nawilża i do tego pięknie pachnie. Połączenie korektora i balsamu? Jak dla mnie bomba. Zapomniałabym - w przeciwieństwie do innych kosmetyków tego typu nie brudzi ubrań i równomiernie się rozprowadza, nie ma żadnych smug. Super wydajny (mam to samo opakowanie od zeszłego lata). 



Jeśli chodzi o włosy to od dłuższego czasu używam olejku L`Oreal, Elseve, Eliksir odżywczy. Mam wrażenie, że ta buteleczka nie ma dna. Nie pamiętam, kiedy ją kupiłam, a nie zużyłam nawet połowy. Stosuje go po każdym umyciu głowy. Są trzy możliwości aplikacji: na mokre włosy, aby ułatwić rozczesanie, na suche włosy, aby je wygładzić i jako wykończenie fryzury. Nie ma ogromnego wpływu na kondycje włosa. Dodaje blasku i wygładza, to jego zalety. Ja osobiście jestem zadowolona. 


Na koniec zostawiłam perfumy. Wiele kobiet „kolekcjonuje” perfumy, często zmienia zapachy. Ja od paru lat jestem wierna jednemu zapachowi i w najbliższym czasie nie planuje zmian. CALVIN KLEIN In2U urzekł mnie pięknym, lekko słodkim, świeżym zapachem. Bardzo lubię „słodkie” zapachy. Wszelkie mocne i ciężkie zapachy nie dla mnie. Jakie są Wasze ulubione perfumy?



Jak na pierwszy post kosmetyczny wystarczy. Nie pokazałam tu nic szczególnego. Mam nadzieje, że nie rozczarowała Was moja kosmetyczka. Niedługo na blogu kosmetyczny must have Dominiki. 



Pozdrawiamy P i D

poniedziałek, 22 czerwca 2015

JEDEN DZIEŃ

Po dłuższej przerwie tematy „książkowe” powracają na naszego bloga. Czy Wam również brakuje czasu na czytanie? Zimą łatwiej o chwilę relaksu przy ulubionej lekturze.

Dziś opowiemy o książce, która podobała nam się tak bardzo, że sięgnęłyśmy po nią po raz kolejny. W naszym przypadku jest to rzadkością. W tej chwili nie potrafię przypomnieć jaką inną książkę czytałam więcej niż raz. Już tak mam. Przeczytana i odłożona na półkę.


„Jeden Dzień” to książka o której Wam dziś opowiemy. Jej autorem jest pisarz i scenarzysta David Nicholls. Akcja powieści rozpoczyna się 15 lipca 1988 roku. Jest to dzień, w którym główni bohaterowie Emma i Dex spotykają się po raz pierwszy. Odpierają dyplomy uniwersyteckie. Pełni nadziei i planów na przyszłość pragną uczcić koniec szkoły. Przypadkiem wpadają na siebie i spędzają resztę nocy razem. Niestety już rano rozstają się i każde z nich idzie w swoją stronę. Ta noc nie zostanie jednak zapomniana, będzie miała ogromny wpływ na życie dwojga młodych ludzi. Czy dane im będzie się jeszcze spotkać? Mogę Wam zdradzić, że tak.  Emma i Dexter postanawiają spotykać się co roku tego samego dnia.



Zupełnie rożni, a jednak idealnie do siebie pasujący. Ona zakompleksiona, trochę marzycielka. Typ osoby, która w swoim życiu nie jest w stanie osiągnąć niczego szczególnego. On super-przystojny, pewny siebie. Świat stoi przed nim otworem. Czy uda się to w jakiś sposób połączyć? 


„Jeden dzień”, jak wskazuje tytuł, opisuje tylko jeden dzień w roku, zawsze 15 lipca. Przez kolejne dwadzieścia lat będziemy śledzić losy naszych bohaterów  z dwóch perspektyw - jej i jego. Jesteśmy świadkami zmian następujących w życiu Emmy i Dexa, ich dorastania. Czytając powieść, nierzadko miałam ochotę „zdzielić” po głowie samolubnego Dextera - który poza czubkiem własnego nosa nie dostrzegał nic więcej, potrząsnąć wiecznie niezdecydowaną, przestraszoną własnych uczuć Emmą. Jak można marnować tak cenny czas? Relacje tych dwojga autor doskonale opisuje w następującym fragmencie „Możesz przeżyć całe życie, nie dostrzegając, że to, czego szukasz, jest tuż przed Tobą." 


Czy zmarnowali swoją szansę na prawdziwą miłość? Czy może jednak w porę się obudzą i zdążą być razem szczęśliwi? Wiele z Was zdenerwuje bądź rozczaruje zakończenie, które nie jest oczywiste. Więcej nie zdradzę, musicie przeczytać same. Powiemy tylko, że warto. Jest to typ książki, która zostaje w pamięci na długo. Jedna z moich ulubionych powieści. 



P.S. Osobom nielubiącym czytać polecamy ekranizacje książki. Film o tym samym tytule „Jeden dzień” ukazał się w 2011 roku. Jak dla nas wart obejrzenia (książka lepsza :) )








Pozdrawiamy
P i D


sobota, 20 czerwca 2015

WE LOVE IT


Jak już ostatnio wspominałyśmy bardzo często sięgamy po jeans. Dzisiejszą koszule widziałyście już w zestawie z szortami, a białe spodnie w stylizacji z bluzką oversize. Prosty strój (znowu!!) idealnie pasuje na zmieniającą się co chwilę pogodę. Wychodzimy z domu jest pięknie, świeci słońce, mija godzina i robi się zimno. Was też tak bardzo denerwuje ta pogoda w kratkę?

Ostatnio na naszym blogu pojawiają się „mało wyszukane” zestawy. Niektóre z Was uważają, że skończył się nam pomysły. Nic bardziej mylnego. Po prostu jakoś tak nas „wzięło” na wygodę i luz. Lubimy taki styl, co na pewno już zauważyłyście. Jednak jesteśmy otwarte na Wasze propozycje. Piszcie w komentarzach co chciałybyście zobaczyć o czym poczytać. Postaramy się sprostać Waszym oczekiwaniom. Jesteśmy tu dla Was i bardzo liczymy się z Waszym zdaniem.

Obiecujemy, że w kolejnym wpisie nie będzie żadnych szortów, koszul i jeansu. Damy Wam trochę odpocząć od tych tematów. Może jakaś sukienka? Co Wy na to?

 Pozdrawiamy
D i P












czwartek, 18 czerwca 2015

JEANSOWY LOOK


Prosta stylizacja po raz kolejny: jeansowa długa koszula, krótkie szorty i skóropodobna kurtka w kwiaty. Do tego buty typu lordsy i czarna torebka. Miejska stylizacja w naszym wydaniu. Niestety kolejny raz „Ameryki nie odkryłyśmy” (nie odbierajmy zasług Kolumbowi).

Coraz częściej sięgamy po jeans, który jest ponadczasowy i pasuje do wszystkiego. Doskonale sprawdza się w niezobowiązujących, codziennych stylizacjach. Z odpowiednimi dodatkami odnajdzie się również w looku wieczorowym. Po co sięgamy, gdy nie wiemy w co się ubrać? Kiedy brak weny i czasu, co wybrać? Właśnie jeans! Sprawdzony zestaw = biały top + jeansy. W obecnym sezonie modny jest total look w tym wydaniu. Biały top śmiało można zastąpić koszulą z jeansu. Długie spodnie wymieniamy na szorty i wakacyjna stylizacja gotowa. Modnie, wygodnie i bez zbędnego wysiłku. Idealny look na „szybkie poranki”, gdy na przygotowanie mamy niewiele czasu.


Jakie są Wasze sprawdzone zestawy na dni z cyklu „nie mam w co się ubrać”? Co myślicie o naszej dzisiejszej propozycji?

Pozdrawiamy
P i D














wtorek, 16 czerwca 2015

SPORTOWO

Po ostatnim hippie poście zmieniamy tematykę. Po krótkiej przerwie wracamy do stylizacji sportowych. Jak już zauważyłyście sport jest ważną częścią naszego życia. Wpisami z cyklu sportowe stylizacje chcemy Wam pokazać, że na siłowni również możemy wyglądać modnie. My kobiety już tak mamy, że nawet podczas ćwiczeń lubimy wyglądać perfekcyjnie, dodaje  nam to pewności siebie.

Marki sportowe w odpowiedzi na rosnące oczekiwania swoich klientek prześcigają się w pomysłach na upiększenie ubrań sportowych. Połączenie wygody i mody nie jest niczym niezwykłym . Marki takie jak Adidas, Nike, Puma czy Reebok charakteryzują się doskonałą jakością co za tym idzie cena jest niestety dość wysoka. Ostatnio coraz częściej sięgamy bo tańsze odpowiedniki z firmy Atmosphere, która zaskoczyła na naprawdę dobrą jakością jeśli chodzi o ich  sportową kolekcję. Wybór jest ogromny, materiały „oddychające”, piękne kolory, modne i wygodne fasony. Z w/w sieciówki mamy już kilka par legginsów, sportowych staników i kurtkę do biegania wszystko „nosi się” bardzo dobrze. Z czystym sumieniem możemy polecić wszystkim, którzy chcą trochę zaoszczędzić.

Dzisiejszy strój to neonowe legginsy i czarno- biały sportowy stanik (zakochałyśmy się w nim), wszystko pochodzi z Atmosphere. Czarne buty firmy Reebok nienależną do najpiękniejszych, ale są niesamowicie wygodne.


Jaki jest Wasz idealny strój do ćwiczeń? 

Pozdrawiamy
P i D